czwartek, 13 sierpnia 2009

Inferno inaczej

Na czym zaczynałeś grać? Na Polmuzie?
Trafiłeś... Tylko to było dostępne w domu kultury w tamtych czasach. Przez kolejne pięć lat ten Polmuz zmieniał się na lepszy-gorszy w zależności, czy sala spłonęła, czy ją okradli (śmiech).

Kiedy i czemu zacząłeś grać?
Miałem 13 czy 14 lat. Oczywiście dzięki muzyce.

Konkretny czad?
No, tak mi już zostało. Nie sądzę, żeby się zmieniło (śmiech). Slayer, Sepultura i inne "ataki". Człowiek starał się grać, ile wlezie, żeby próbować dorównać mistrzom.

Kto to był? Lombardo...
No tak, jeszcze Pete Sandoval, wczesny Morbid Angel. Do dzisiaj są wspaniali i radzą sobie doskonale mimo upływu lat. Sandoval ma 43 lata, a siada za bębny i jest totalny młyn.
Też tak chcę w jego wieku.

W rodzinie masz lub miałeś kogoś, kto grał?
Tak, pradziadek grał na skrzypcach, był sołtysem we wsi (śmiech). Nie no… Ojciec grał na bębnach przez rok czy dwa w zespole szkolnym, a moja matka tam śpiewała. W ten sposób się poznali. Później z muzyką nie mieli zbyt wiele wspólnego i w sumie nic mi nie przekazali. O ich muzycznej przeszłości dowiedziałem się z 10 lat temu, kiedy już grałem.

Polecam wywiad z Inferno w magazynie Perkusista:

http://magazynperkusista.pl/raport/68-o-stanie-polskiego-bbnienia-cz-3-inferno