wtorek, 17 lutego 2009

Jabłkowe newsy

Jakiś czas temu, po przeczytaniu info na appleblog.pl, trafiłem na stronę, której banner widzicie wyżej. Trafiłem tam, bo wesoła ekipa appleblog.pl zapodała, że można tam nabyć e-booka o maczkach i innych jabłkach. Nabyłem :)
Teraz autor informuje, że jest jego pozycja (ciekawa dodam) dostępna także na iPhone oraz za niedługo w wersji papierowej.



Pozycja ta to zebrane artykuły autorstwa twórcy blogu i z tegoż pochodzące. Są one więc dostępne free, lecz trzeba się naszukać by je odnaleźć. Prywatnie uważam, że ta pozycja nieco przypomina MacOS X - w sumie można to mieć za pół darmo kupując PC i zainstalować 'darmowego' Windowsa, ale po co? To jest wygodne, szybkie w działaniu (czyt. dobrze i szybko się czyta) i nie myślę o tym, czy zaraz stanie się coś, co stać się nie powinno (tak własnie mnie naszło - odkąd prywatnie nie korzystam z PC i windy, przestało być dla mnie naturalne ciągłe zapisywanie danych, robienie czegoś szybko, bo zaraz może się zwiesić, zamulić czy coś tam. Teraz praca na komputerze jest wygodą. Nie muszę także stresować się ogromnym wyborem miliarda opcji zrobienia/ zainstalowania/ potwierdzenia. Wybór jest prosty - Mac. ... No więc czemu, do kurwy nędzy mam tylko 2 USB? Hallo! Nothin' is perfect, and You know it! :P)


Aktualnie wersja w .pdf nie jest już rozprowadzana, więc zachęcam do składania ofert kupna na drukowana wersję. Cena 50 pln. koszt wysyłki wliczony.

Użytkownicy iPhone będą prawdopodobnie nabyć swą wersję via App Store za ok. 5 pln. Jak tylko tam się pojawi, napewno się o tym dowiecie z fotogenii.



P.S. kontakt z autorem blogu jest bardzo dobry, więc problemów nie będzie :) Oczywiście - należy być kulturalnym ziomem ;)


Pozdrawiam!

HELLHOUNDS FEST 2009 po mojemu, czyli wyznania..

Zacznę od tego, ze jestem Naamah.

14 lutego, nie! nie w walentynki, TYLKO 14 LUTEGO wybraliśmy sie w świat..
na moj pierwszy [nie ostatni] koncert TIAMAT.
Juz sama podroż i dworzec PKP [cudownych, niezmiernie szanowanych przeze mnie lini kolejowych..] wiedzialam, ze bedzie to wypad "prawie jak wszytkie" na tego typu imprezy... Otóż przywitało nas 4 przystojnych męzczyzn, ja pozostaje sama na placa boju wsrod tych ktorym nadano na cale zycie mozliwosc sikania na siedzaco, bez wzgledu na warunki..
Lubie meskie towarzystwo, bo faceci to nie chuje :) i maja wacka :)
Droga do Klubu STUDIO byla kreta, sliska, mokra, solona,niezmierzona , przezabawna, do tego na wdechu i w syfie po kostki :)
Samo wejscie pomine [tu wielki srodkowy palec dla ochrony, i pana przy wejsciu - ale nie w dupe, bo za dobrze by wam bylo!] . Potem bylo juz tylko coraz bardziej blogo, milo, i ... coraz glosniej.
Po dosc zabawnym w moich oczach koncercie zespolu, ktorego nazwy nie znam, ale jego urocza przypominajaca wieloryba wokalistka w sukni niczym zgwalcony Batman dala mi wiare w to, ze ja tez moge zalozyc kapele. Spiewac kazdy moze. Drzec morde tez. Zapewniam Was, ze wszyscy znacie teksty piesni tej kapeli :) Kiedy ta urocza slonica z podniecenia padla na kolana a ktorys z kolegów uznal, ze "ktos rzucil chipsa na scene" wiedzialam , ze to CI ludzie, w TYM miejscu uczynia, ze POTEM bedzie jeszcze lepiej.
Potem jakis koncert, ktory przepilam piwem i nawet nie odbil sie echem ;)
A pozniej...ON czy ONI.. [ na szczescie, z paznokciami gorzej pomalowanymi od moich - a wierzcie mi mialam stresa w piatek wieczorem] dali taki koncert, ze wyrwarlo mnie z 14-dziurkowych butow bez rozwiazywania..
Choc nie znam TIAMATu na wskros, jak ze wszystkimi zespolami myle tytuly piosenek i plyt, tak koncert zawsze pamietam ze szczegolami. I z tym bedzie tak samo :)

Dziekuje wam chlopaki, za ciagle pelny kubek piwa, towarzystwo, ochrone, wsparcie i wasze osobowosci :) [wwwaaaaaaaaazzzzzzzzzzeeeeeeeeeeeeeellllllllllllllliiiiiiiiiiiiinnnnnnnnnnnaaaaaaa]