
A dlaczego tutaj o tym piszę? Odpowiedź jest prosta - przyszedłem dziś rano do pracy, a tu na moich NOWOŚCIACH MUZYCZNYCH, nic tylko Jacko. Hmm... Wolna sobota, nowa dostawa... I proszę.
Ostatno przeczytałem sobie książkę kolegi ze studiów, Jakuba Ćwieka, pt. 'Gotuj z papieżem'. Jeśli nie wiecie do czego piję, to już tłumaczę. To opowiadanie zaczyna się od tego, że bohaterowie będąc w EMPiKu (sic!) widzą na 'choince' (czyli stole promocyjno/ekspozycyjnym na dobrze rotujący/przeceniony towar) tylko książki o papieżu, papieża i wszytskim co go dotyczyło. Tak, to było jakoś w rocznicę czy też nie długo po jego śmierci. Teraz jest podobnie. Miło, że zwiększy mi się i tak wysoka sprzedaż na dziale, bo MJ teraz będzie schodził jak świeże bułeczki, ale ciężko puścić cokolwiek innego niż Michałka na salon... A to bywa wkurwiające. Rozumię - puszczamy, bo napędzamy sprzedaż, ale do ch... pana! Mam inne płyty na stanie, i na pewno tez chcę ich się pozbyć. A klient i tak kupi Majkela, bo on przecież zmarł i trzeba.
Taki miły stadny pociąg do umarłych. Nekrofilia, jak pamiętam z żartów z LO. Praca w EMPiKu może nie jest jakoś specjalnie opłacalna pod względem finansowym, ale jeśli sie jest pasjonatem (jak ja) to może sprawiać przyjemność. Jako antropolog mam w tej sytuacji jeszcze możliwość szczegółowej obserwacji i analizy tego, co dzieje się przez te 6 godzin w miejscu, w którym pracuję.
Nie chciałbym, by Lemmy umierał, ale mam jego trzy CD na stanie, i fajnie by było, jakby sie sprzedały.
Kliencie drogi. Kupisz?
normalnie sie wyrabiasz :P
OdpowiedzUsuństaram się :]
OdpowiedzUsuń